Obudźcie zmysły i odkryjcie Cybinę! O dzikiej przyrodzie w środku miasta

„Cicha mądrość przyrody nie próbuje cię oszukiwać tak, jak to czyni krajobraz miasta ze swoimi wszechobecnymi billboardami i reklamami. Nie zmusza cię do dopasowania się do żadnego wzorca. Po prostu jest obecna i akceptuje każdego”[1]. Erin Lau

 

Najpierw były rzeki

Rozpanoszyliśmy się. Zajmujemy więcej przestrzeni, potrzebujemy więcej wody, żywności, surowców. A przecież jesteśmy tylko gośćmi, którzy pojawili się, przystanęli i za chwilę znikną. To rzeki były tu długo przed nami i zostaną po nas. Dzięki nim ludzie zaczęli budować osady i tworzyć społeczności. Nie inaczej było z początkami Poznania (i Polski). Rozlewiska Warty i Cybiny stały się miejscem na tyle atrakcyjnym, że w X wieku powstała tu pierwsza osada – gród, który z czasem rozrósł się i w 1253 r. otrzymał prawa miejskie. Miasto rozwinęło się do dzisiejszej metropolii. Jego początki wiążą się nierozerwalnie z bliskością rzeki i dobrodziejstwem, jakie dawało czerpanie z jej zasobów.

Niestety, nie chcieliśmy pokornie podporządkować się naturze. Zaczęliśmy ją kształtować i zmieniać zgodnie ze swoimi potrzebami. W tym kontekście szczególnie kontrowersyjny wydaje się epizod zasypania koryta Warty i odsunięcia go na wschód od Starego Miasta, na co zdecydowały się władze w latach 60. Tym samym „Wenecja poznańska” przestała istnieć, a centrum mogło odetchnąć od widma powodzi. Groźna rzeka nie stała już na drodze miastu, a jej wybetonowane brzegi bardziej „pasowały” do jego wyglądu. Działania te wiele mówią o naszym panoszeniu się i traktowaniu rzeki jako „przeszkadzajki” w rozwoju miasta.

 

 

Edukacja o dzikim mieście

Tymczasem zachowanie dzikich terenów w metropoliach to podstawa równowagi ekologicznej. Ograniczanie zieleni w wybetonowanej przestrzeni jest działaniem krótkowzrocznym i szkodliwym. Istotne znaczenie mają tu rzeki, które są korytarzami ekologicznymi dla fauny i flory. Ich znaczenie jest niepodważalne i nie do przecenienia, a mimo to bywa lekceważone. Pewnie dlatego, że rzeki uczą ludzi pokory wobec natury, a nie jej przekształcania.

Długofalowym sposobem na zachowanie terenów dzikich wraz z ich bioróżnorodnością jest edukacja. „Nauczanie dzieci o świecie przyrody powinno być traktowane jako jedno z najważniejszych wydarzeń w ich życiu” - mówi Thomas Berry[2]. Wykształcenie społeczeństwa wrażliwego na naturę i szanującego ją niesie za sobą korzyści dla wszystkich, w tym przyszłych pokoleń. Gdyby mieszkańcy i mieszkanki miast (łącznie z ch władzami) byli świadomi konieczności zachowania terenów dzikich w miastach, z pewnością nie mieliby dylematów dotyczących powstawania i sposobu zagospodarowania terenów zielonych. Droga prowadząca do takiego postrzegania rzeczywistości jest długa i mozolna. Niech więc pierwszym krokiem do jej pokonania będzie zbliżenie się do natury, poznanie przyrody zmysłami. Autentyczne odczucie wszystkiego, co z niej płynie, jest bezcennym przeżyciem. Pozwolę sobie na dość duże uproszczenie, ale zobrazuje ono tę zależność: kto raz w upalny i duszny dzień poczuje cień i chłód płynący od drzewa, przynajmniej przez chwilę się zastanowi, zanim postanowi je wyciąć. Punktem wyjścia powinno być więc poznanie natury. To, co znamy jest nam bliskie, utożsamiamy się z tym. Naturę można zgłębić poprzez doświadczenie, a doświadczamy zmysłami. Im więcej ich angażujemy, tym głębsze staje się poznanie i pełniejszy nasz rozwój. Utożsamiając się z naturą, szanujemy ją, tak jak szanujemy siebie. Nie niszczy się przecież czegoś, co stanowi część nas samych. Stąd już tylko krok do ochrony przyrody i jej ekosystemów, w które jesteśmy włączeni i od których jesteśmy zależni. Kto więc doświadczy płynącego z natury dobra, będzie rozwijał w sobie szacunek do niej, a to przełoży się na jej ochronę.

  

Ekościeżka, czyli dlaczego

Obudź zmysły i odkryj Cybinę![3] to hasło Ekościeżki. Prowadzi ona przez 12 punktów, a każdy opowiada o Cybinie w różnych kontekstach. Towarzyszy jej zeszyt zadań, który można bezpłatnie pobrać w Bramie Poznania. Ekościeżka adresowana jest do grup szkolnych i rodzin.

Zacznijmy jednak od tego, czym Ekościeżka nie jest. Nie spodziewajcie się tu otrzymać encyklopedyczną dawkę wiedzy o przyrodzie. Żeby wykonać zadania, nie będziecie musieli wykazać się szczegółową znajomością Cybiny i jej okolicy. Wierzymy, za Scottem D. Sampsonem, że: „dzieciom zazwyczaj nie trzeba pokazywać, jak budować relacje z naturą. Mają to w genach”[4].  Nie nauczycie się też rozpoznawać tysięcy gatunków roślin i zwierząt. Nie spodziewajcie się pokonania całej trasy w kilka minut. Nie będzie również testu zaliczającego jej prawidłowe przejście. W zamian proponujemy naukę odczuwania przyrody całym ciałem. Stwarzamy okazję do rozwoju inteligencji przyrodniczej i tym samym treningu uważności poprzez kontakt z naturą.

Kiedy w 1983 roku Howard Gardner sformułował teorię inteligencji wielorakiej, nie wyróżnił inteligencji przyrodniczej. Wśród wymienionych przez niego typów były wtedy: inteligencja językowa, logiczno-matematyczna, przestrzenna, kinestetyczna, muzyczna, interpersonalna i intrapersonalna. Ósmy rodzaj inteligencji, czyli wrażliwość na przyrodę, tłumaczył tak:  

„U podłoża inteligencji przyrodniczej leży ludzka zdolność do rozpoznawania roślin, zwierząt i innych elementów środowiska naturalnego, takich jak chmury czy skały. Wszyscy to potrafimy: niektóre dzieci (specjaliści od dinozaurów), a także wielu dorosłych (myśliwi, botanicy, anatomowie) osiągają w tym wyjątkową sprawność. Chociaż ta zdolność wyewoluowała niewątpliwie w celu lepszego radzenia sobie z elementami przyrody, obawiam się, że obecnie jest stosowana głównie w świecie wytworów ludzkich rąk. Świetnie radzimy sobie z rozróżnianiem na przykład marek samochodów, tenisówek i biżuterii, ponieważ nasi przodkowie musieli być w stanie rozpoznać drapieżne zwierzęta, jadowite węże i jadalne grzyby[5]”.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ekościeżka pozwala spędzić czas blisko natury, będąc w środku miasta.

Ekościeżka pozwala spędzić czas blisko natury, będąc w środku miasta. Nieważne, o jakiej porze roku się tu wybierzecie, znaczenia nie ma również pogoda. Z okien naszego biura w Bramie Poznania dobrze widać, co dzieje się tu przez cały rok. Obserwujemy świat pełen różnorodności: od przebiegających rodzin dzików, po opalających się plażowiczów. Pierwsi wiemy, kiedy nad Cybiną zatrzyma się rzadki okaz czapli siwej, jesteśmy też na bieżąco z żabimi godami w maju i czerwcu. Znamy dobrze moment zmiany poziomu wody w Cybinie, która właściwie od kilku lat stała się rzeką sezonową. Wiemy, gdzie rośnie wrotycz, a które miejsce upodobała sobie mydlnica lekarska. Przyjdźcie, zobaczcie, usłyszcie, poczujcie sami.

 


Fot. Agata Kierzkowska

Lucyna Kaczmarkiewicz
edukatorka, Poznańskie Centrum Dziedzictwa, instytucja zarządzająca Bramą Poznania

 

 

Grafika: Marcin Dzbanuszek
Zdjęcia: Łukasz Gdak

 

[1] Ostatnie dziecko lasu. Jak ocalić nasze dzieci przed zespołem deficytu natury, Richard Louv, wyd. Mamania, Warszawa 2014, 2020

[2] Tamże

[3] Ekościeżka powstała w ramach projektu „Brama otwarta na rzekę – edukacja ekologiczna na terenach nadrzecznych w Poznaniu” w ramach Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2014-2020, współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Oś priorytetowa 4. Środowisko, Działanie 4.5 Ochrona przyrody, Poddziałanie 4.5.4 Edukacja Ekologiczna. Partnerem wiodącym jest Miasto Poznań, partnerem Poznańskie Centrum Dziedzictwa/Brama Poznania ICHOT. Informacje o projekcie na stronie www.bramapoznania.pl w zakładce Dziedzictwo dla klimatu.

[4] Ostatnie dziecko lasu. Jak ocalić nasze dzieci przed zespołem deficytu natury, Richard Louv, wyd. Mamania, Warszawa 2014, 2020

[5] Tamże